Transport węgla z turkowskiej kopalni do elektrowni w Koninie budzi wiele kontrowersji. Głównie ze względu na to, że stan lokalnych dróg pogarsza się w zastraszającym tempie. Sprawę po raz kolejny poruszono podczas sesji rady gminy Turek.
Kwestię opłakanego stanu drogi prowadzącej w kierunku kopalni poruszyła radna Bożena Ignasiak. Stan nawierzchni - głównie ze względu na transport węgla wielkimi ciężarówkami - w ciągu kilku miesięcy znacząco się pogorszył, podobnie jest z drogą w Szadowie. Wójt Karol Mikołajczyk poinformował radę, że do kopalni wystosowano już pismo w tej sprawie.
- W poprzednich latach łataliśmy tam dziury i wykaszaliśmy rowy, ale tych dziur od Korytkowa do Warenki było kilka-kilkanaście. Teraz są to dziury bardzo duże i liczymy, że kopalnia też włączy się do działań, wiem, że nasze pismo dotarło już do odpowiednich osób - mówił wójt.
Problemem jest jednak m.in. nieuregulowany status prawny działek, na których droga się znajduje. Część jest własnością skarbu państwa, część skarbu państwa i kopalni. Wójt zaznaczał, że gdyby była to droga gminna, to byłyby tam znaki zakazu poruszania się samochodów powyżej określonej ładowności. Jest to jednak droga zakładowa, i - jak zaznaczał wójt gminy Turek - to słowo „zakładowa” ma tu szczególne znaczenie i pozwala liczyć na to, że kopalnia włączy się w naprawę drogi.
Jednak, żeby móc cokolwiek zrobić na wspomnianej drodze trzeba będzie pomyśleć o uporządkowaniu strony formalno-prawnej. Tu musi być jednak dobra wola kopalni. Trudno bowiem, żeby gmina sama na własny koszt wykonywała wszystkie prace.