Temat rozmów podczas wczorajszej tj.30 października Sesji Rady Powiatu Tureckiego był wyjątkowo trudny, a nacisków pod kierunkiem wiceburmistrz wiele. Wydawać by się mogło, że pozyskanie dofinansowania na budowę Zdrojek Lewych zakończy wszelkie waśnie, które skutecznie podgrzewane były przez ostatnie lata, szczególnie wyraźnie przed każdymi kolejnymi wyborami samorządowymi. Nic bardziej mylnego. Okazuje się bowiem, że powiat i miasto wciąż toczą walkę podjazdową o to, w jaki sposób realizować i finansować budowę tej drogi.
-Ostateczna kwota wsparcia finansowego budowy ulicy Zdrojki Lewe w Turku to około 1 mln 312 tys zł, co stanowi 50 proc. wkładu własnego kosztów. I o taką kwotę zwróciłem się na piśmie do burmistrza miasta Turku. Parę miesięcy temu deklarował i obiecywał, że jeżeli powiat zainicjuje budowę tej ulicy to też dołoży połowę tego wkładu własnego. Rozmawialiśmy wczoraj i dzisiaj i nie do końca mogę zrozumieć co się zmieniło, bo z rozmów wynika, że ta pomoc finansowa będzie jedynie w kwocie 462 tys.zł- pytał starosta Dariusz Kałużny.
Jak poinformowała obecna na sesji wiceburmistrz miasta Turku pierwsze pismo, które dotyczące dofinansowania do ulicy Zdrojki Lewe opiewało na kwotę 50 proc. wkładu własnego przy czym zobowiązującej deklaracji ze strony miasta nie było.
-W dniu wczorajszym skierowaliśmy ostateczną i wypracowaną strukturę przekazania środków finansowych na wsparcie ulicy Zdrojki Lewe przy czym trzeba podkreślić coś, o czym się nie mówi a co się toczy i kosztuje w granicach miliona złotych. Jest to infrastruktura podziemna, którą w tej chwili wykonuje PGKiM, spółka, która jest 100 proc. własnością miasta. Niezależnie od tego czy inwestycja się odbędzie to infrastruktura będzie w każdej chwili przygotowana i kompletnie przygotowana i zmodernizowana. Koszt, który na dzień dzisiejszy został poniesiony i uwzględniony w piśmie do starostwa to jest 962 tys. zł netto poniesione przez spółkę. Rada Miejska poprzez wkład dofinansowała tę ich inwestycję o czy nie mówimy bo to była nasza rola. Zanim położymy wierzchnią warstwę to infrastruktura podziemna ma bardzo duże znaczenie bo można by tego nie robić tylko pytanie za jaki czas trzeba by ten świeżutki asfalt rozpruwać, żeby tę infrastrukturę robić. Wystąpiliście o wsparcie w wysokości 1 mln. 300 zł, my tę kwotę, którą poniosło PGKiM i która była przekazana przez miasto na tę inwestycję uszczupliliśmy z tego miliona i przekazujemy resztę, która została pomniejszona o tę infrastrukturę- tłumaczyła Joanna Misiak- Kędziora.
Ostatecznie na sesji Rady Miejskiej będzie propozycja przekazania, jako dotacji celowej kwoty 462 tys.zł. Starosta był jednak innego zdania informując, że tego typu inwestycje są zadaniem własnym, a tego typu wytłumaczenia to bzdura. Jak dodał- burmistrz wielokrotnie zobowiązywał się i deklarował pomoc w remoncie ulicy.
-Pamięć jest zawodna. Miałem tego nie robić ale zrobię bo wciąż ktoś mówi, że nie było takiej deklaracji- powiedział Dariusz Kałużny po czym odczytał cytaty dotyczące publicznych deklaracji burmistrza odnośnie budowy Zdrojek lewych.
W sprawie głos zajął kierownik Zarządu Dróg Powiatowych Andrzej Paruszewski.
-Chodzi o tok myślenia. Rozumiem, że może trzeba było przyspieszyć ten proces remontu instalacji w związku z budową. Ale koszty te trzeba ponosić, codziennie, co miesiąc, co roku. To jest bieżąca działalność PGKiM. Jeżeli zastosujemy więc taki tok myślenia, to Państwo pomagacie powiatowi codziennie bo robicie te remonty na wszystkich ulicach powiatowych. Nie kwestionuję toku myślenia pani burmistrz i pana burmistrza, ale jest to dla mnie rewolucyjny tok myślenia- mówił kierownik.
Jak powiedziała burmistrz miasta spółka roboty przewiduje na trzy lata wcześniej i plan inwestycyjny zawsze uchwalany jest przez Radę Miejską. Inwestycja tak długoterminowa, jak Zdrojki Lewe, która pochłania kilka milionów złotych wymagałaby przynajmniej sprawdzenia, co dzieje się pod ziemią.
-Tam był azbest. Można go było zostawić i rozkopać tę ulicę w 2023 roku bo chyba do tego czasu jest termin wymiany azbestu- mówiła wiceburmistrz podkreślając, że miasto gotowe jest na dyskusję nad nowymi propozycjami.
Należy nadmienić, że w zamian za wsparcie do Ulicy zdrojki Lewe miasto oczekuje 50 proc. dofinansowania do ulicy Leśnej.
-My w 50 proc. mamy udział czyli 1 mln 300 tys.zł na Zdrojki Lewe. Jest to część kosztów, które zostały włożone w infrastrukturę podziemną plus 462 tys.zł co daje 50 proc. Po drugiej stronie propozycja jest od nas 50 proc.dofinansowania w ulicę Leśną wkładu własnego przy czym nasz wkład własny kosztów kwalifikowalnych do ulicy Leśnej to jest 900 tys.zł i 50 proc. z tego i to jest 450 tys.zł. To jest propozycja dotacji z naszej strony- mówiła wiceburmistrz.
W odpowiedzi starosta Kałużny poinformował, że jest szansa po ponad 80 latach zrobić tę drogę i powiat turecki wywiązuje się ze złożonych obietnic.
-Widzę, jak instytucje miasta próbują nas wodzić za nos. To jest taka trochę kpina, jak się mówi, że się odlicza te instalacje podziemne, które są zadaniem własnym. Panie starosto na przyszłość nie może tak być skoro wszystkie gminy na terenie powiatu bez żadnych utarczek finansują po połowie. Teraz nadarzyła się jeszcze okazja, że mamy fundusz samorządowy i wszyscy w pierwszym momencie postawiliśmy włosy do góry widząc kosztorys tej drogi, ale mając na uwadze, że jest to na terenie miasta, że od 80 lat mieszkańcy toną tam w tym błocie i kurzu i chcemy to zrealizować dzisiaj wodzenie nas za nos w ten sposób jest po prostu nie na miejscu. Na przyszłość najpierw zwrócić się z pismem i jeśli miasto odpowie pozytywnie inwestycję będziemy realizować, a jeżeli miasto będzie tak się zachowywać jak teraz to nie będziemy realizować bo powiatu na to nie stać. Mamy budżet taki kiepski, że gdyby nie pieniądze z funduszu dróg samorządowych to o tej drodze musielibyśmy zapomnieć- podsumował radny Ryszard Papierkowski.